Gdybym miała
możliwość wybrania się w tygodniową podróż do dowolnego zakątka Europy miałabym
duży problem z decyzją. Przecież Europa to 46 różnych państw, 2 państwa
niepodległe i 7 terytoriów zależnych. Do tego dochodzą jeszcze wyspy.
Jednak co wiem na pewno? Wiem, że
chciałabym zobaczyć jakieś nowe miejsce. Chciałabym wybrać się gdzieś, gdzie
jeszcze nie był żaden z moich znajomych. No i życzyłabym sobie również, aby to miejsce mnie zachwyciło jakimiś nowymi
doznaniami.
Po wielu dniach namysłu w końcu
zdecydowałam, że lecę na Azory! Sądzę, że każdy kiedyś o nich słyszał, ale może
co nieco przybliżę Wam ich dokładne położenie i pochodzenie nazwy. Azory są
ulokowane na Oceanie Atlantyckim. Co ciekawe znajdują się prawie w połowie
drogi między Europą i Ameryką Północną. Archipelag Azorów swoim obszarem
zajmuje łączną powierzchnię - 2333 km2, rozłożoną na dziewięć wysp wulkanicznych:
Santa Maria, São Miguel, Faial, Graciosa, Pico, São Jorge, Terceira, Corvo,
Flores.
Co do samej etymologii nazwy Azory,
cóż tutaj skorzystam z informacji zamieszczonej na stronie naszej poczciwej
Wikipedii – „nazwa „Azory” wywodzi się najpewniej od portugalskiego słowa Açor,
oznaczającego Jastrzębia, którego przedstawienie widnieje na fladze regionu.
Wątpliwości uczonych budzi jednak fakt, iż wskazany ptak nie występuje i nigdy
nie występował na tych wyspach. Najprawdopodobniej chodzi o endemiczny gatunek
myszołowa, jaki zamieszkuje wyspy, i pierwszym przybyszom skojarzył się właśnie
z jastrzębiem. Niektórzy historycy łączą Azory ze starym portugalskim azures,
które w tłumaczeniu oznacza liczbę mnogą od słowa niebieski. Wskazywałoby to na
charakterystyczny, błękitny odcień wody obmywającej archipelag.”
Przejdźmy więc już do planowania
mojej podróży. Decydowałabym się na wycieczkę organizowaną od początku do końca
przez biuro podróży, ponieważ bez znajomości terenów, w które się wybieram sama
najprawdopodobniej źle bym wszystko rozplanowała, przez co zobaczyłabym mniej
niż to faktycznie możliwe.
DZIEŃ PIERWSZY:
Cóż mnie czeka tego dnia? Otóż według rozpiski podanej na stronie biura podróży: zbiórka uczestników na lotnisku. (I od razu nadarza mi się pierwsze nowe doznanie – nigdy wcześniej nie leciałam samolotem!). Następnie przelot do Ponta Delgada na wyspie Sao Miguel i zależnie od godziny przylotu: czas wolny, kolacja, nocleg. Jeżeli miałabym jeszcze czas wolny do dyspozycji, na pewno postarałabym się coś zobaczyć. Jako, że skończyłam właśnie studia z historii sztuki, w nowych miejscach interesują mnie nie tylko widoki i ludzie, ale również tamtejsza sztuka i architektura, a tak się szczęśliwie składa, że w Ponta Delgada znajduje się Muzeum Carlosa Machado więc jeżeli tylko byłoby jeszcze czynne to zapewne właśnie tam bym się wybrała. Jeżeli jednak muzeum okazałoby się zamknięte, to razem z moim nowym aparatem Fujifilm HS50 EXR wybrałabym się na spacer po Baixa (centrum) Ponta Delgada. Do zobaczenia i obfotografowania miałabym miejski magistrat z niesamowitym basenem i rzeźbą Michała Archanioła (patrona miasta). Oprócz tego poświęciłabym chwilę na obejrzenie Portas da Cicade (zabytkowej bramy miejskiej).
Ponta Delgada |
DZIEŃ
DRUGI:
Na drugi dzień pobytu na Azorach planuję zwiedzanie wyspy Sao Miguel. Zaraz po śniadaniu wybiorę się nad Lagoa do Fogo (Jezioro Ognia), czyli jezioro znajdujące się w kraterze wulkanu Agua de Pau. Na pewno uda mi się tam zrobić kilka dobrych zdjęć, którymi później będę mogła się podzielić. Po podziwianiu tego niezwykłego jeziora czeka mnie przejazd do Furnas, uzdrowiskowego miasteczka słynącego z gorących źródeł, gejzerów, gdzie może będę miała okazję zobaczyć jak mieszkańcy wykorzystują naturę do gotowania Cozio (czyli tradycyjnego gulaszu zrobionego z różnych rodzajów mięs i warzyw). Mieszkańcy Azorów (i nie tylko) przyrządzają tę potrawę w wielkich saganach, które zostają umieszczone w dołach wykopanych w gorącej ziemi nad parującymi źródłami i następnie są zasypywane. Danie jest już gotowe po kilku godzinach. W planach na ten dzień mam również zwiedzanie ogrodu Terra Nostra, którego atrakcją jest bujna roślinność i basen z gorącą wodą termalną. Następnie udam się w kierunku Ribeira Grande, miasta niezwykle upodobanego przez surferów. Do innych atrakcji można zaliczyć chociażby wizytę w najstarszej i najbardziej znanej fabryce herbaty Gorreana, założonej już w 1883 roku.
Lagoa da Fogo |
Kolejny
dzień mojego pobytu na Azorach to zwiedzanie wulkanicznego krateru Caldeira das Sete Cidades o obwodzie 12
km. Na jego dnie znajdują się malownicze jeziora o różnych kolorach wody, od
błękitu poprzez szmaragdową zieleń. Lokalna legenda głosi, że jeziora te
powstały z łez nieszczęśliwych kochanków, ale dalszych szczegółów dowiem się
już na miejscu. Później mam plan wybrać się do punktu widokowego Vista do Rei, skąd roztacza się
najefektowniejszy widok na krater. Po podziwianiu tych niesamowitych widoków
pojadę w okolice Ponta Delgada, gdzie będę miała okazję zobaczyć jak
przebiegają etapy uprawy ananasów na tamtejszej plantacji. W oficjalnej rozpisce biura podróży można przeczytać, że
czeka mnie również „degustacja owoców i likieru ananasowego”. Powrót do hotelu jest planowany na godziny
popołudniowych i później mam czas wolny, który będę mogła wykorzystać na
bliższe poznanie miasta.
Caldeira das Sete Cidades |
DZIEŃ CZWARTY:
Jest to dzień, na który czekałam od samego początku tej wyprawy. Dlaczego? Otóż dzisiaj mam czas na wycieczki fakultatywne. A wśród nich jest wycieczka statkiem, której główną atrakcją jest obserwacja wielorybów! W tutejszych wodach, przy odrobinie szczęścia, można zaobserwować około 20 gatunków waleni, m.in.: kaszaloty, wieloryby i delfiny. Nigdy dotąd nie było mi dane zobaczyć tych pięknych zwierząt w ich naturalnym środowisku, więc bez wątpienia byłoby to nowe doświadczenie, na które tak liczyłam podczas tej wyprawy. No i dodatkowym plusem byłby aparat Fujifilm HS50 EXR, który przecież ma 42krotny zoom optyczny, dzięki czemu nie musiałabym się przejmować, czy wieloryby są dostatecznie blisko żeby zrobić im dobre zdjęcie.
Jest to dzień, na który czekałam od samego początku tej wyprawy. Dlaczego? Otóż dzisiaj mam czas na wycieczki fakultatywne. A wśród nich jest wycieczka statkiem, której główną atrakcją jest obserwacja wielorybów! W tutejszych wodach, przy odrobinie szczęścia, można zaobserwować około 20 gatunków waleni, m.in.: kaszaloty, wieloryby i delfiny. Nigdy dotąd nie było mi dane zobaczyć tych pięknych zwierząt w ich naturalnym środowisku, więc bez wątpienia byłoby to nowe doświadczenie, na które tak liczyłam podczas tej wyprawy. No i dodatkowym plusem byłby aparat Fujifilm HS50 EXR, który przecież ma 42krotny zoom optyczny, dzięki czemu nie musiałabym się przejmować, czy wieloryby są dostatecznie blisko żeby zrobić im dobre zdjęcie.
DZIEŃ PIĄTY:
W piątym dniu mojej podróży czeka mnie zmiana otoczenia ponieważ planowany jest przelot na wyspę Terceira. Z licznych stron podróżniczych można się dowiedzieć, że wyspa ta jest drugą co ilości mieszkańców wyspą Azorów. Ponadto słynie ona z licznych jezior i jaskiń. Terceira znana jest jako „Fioletowa wyspa” poprzez licznie porastające ją przepiękne wisterie i bzy.
W piątym dniu mojej podróży czeka mnie zmiana otoczenia ponieważ planowany jest przelot na wyspę Terceira. Z licznych stron podróżniczych można się dowiedzieć, że wyspa ta jest drugą co ilości mieszkańców wyspą Azorów. Ponadto słynie ona z licznych jezior i jaskiń. Terceira znana jest jako „Fioletowa wyspa” poprzez licznie porastające ją przepiękne wisterie i bzy.
DZIEŃ SZÓSTY:
Po śniadaniu wybiorę się w panoramiczny przejazd południowym wybrzeżem przez miasteczka: Porto Judeu, Porto Martinis i Praia da Vitoria. Przewiduję również postój w punkcie widokowym Serra do Cume, na wysokości 500 m n.p.m., skąd roztacza się piękny widok na pastwiska, pola uprawne i zatokę. Kolejno w planach mam wizytę w Algar do Carvao – jaskini o głębokości 100m, która powstała ponad 2 tysiące lat temu na skutek wybuchu wulkanu.
Po śniadaniu wybiorę się w panoramiczny przejazd południowym wybrzeżem przez miasteczka: Porto Judeu, Porto Martinis i Praia da Vitoria. Przewiduję również postój w punkcie widokowym Serra do Cume, na wysokości 500 m n.p.m., skąd roztacza się piękny widok na pastwiska, pola uprawne i zatokę. Kolejno w planach mam wizytę w Algar do Carvao – jaskini o głębokości 100m, która powstała ponad 2 tysiące lat temu na skutek wybuchu wulkanu.
DZIEŃ SIÓDMY:
Moja podróż dobiega już końca, ale ten ostatni dzień spędzę równie intensywnie jak poprzednie. Zaraz po śniadaniu jadę do Angra do Heroismo – stolicy Terceiry, uznawanej za jedno z najpiękniejszych miast całego archipelagu. Co dla mnie, historyka sztuki jest interesujące w tym miejscu, to fakt, że jest to miasto będące centrum kulturalnym Azorów i zostało wpisane w 1983 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wybiorę się tam na spacer po historycznym centrum, słynącym z oryginalnej zabudowy i licznych zabytków takich jak XVII-wieczne kamieniczki, katedry, świątynie, zamki i muzea. Złożę też wizytę w broderii - tradycyjnej pracowni hafciarskiej. Później będzie mnie czekał przejazd na półwysep Monte Brasil, gdzie wznosi się krater wulkanu, wyłaniający się z morza. Bez wątpienia będzie to widok wart uwiecznienia na fotografii! Po wizycie na półwyspie Monte Brasil pojadę do Biscoitos, miasta słynnego z krajobrazów z dominantą wiecznie zielonych winnic. Planuję też wybrać się do muzeum wina, gdzie może uda mi się dowiedzieć co nieco o metodach produkcji verdelho, słodkiego wina, które kiedyś eksportowano głównie na dwór rosyjski. I co jeszcze mnie czeka w tym dniu? Czas wolny przy naturalnych basenach wulkanicznych.
Moja podróż dobiega już końca, ale ten ostatni dzień spędzę równie intensywnie jak poprzednie. Zaraz po śniadaniu jadę do Angra do Heroismo – stolicy Terceiry, uznawanej za jedno z najpiękniejszych miast całego archipelagu. Co dla mnie, historyka sztuki jest interesujące w tym miejscu, to fakt, że jest to miasto będące centrum kulturalnym Azorów i zostało wpisane w 1983 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wybiorę się tam na spacer po historycznym centrum, słynącym z oryginalnej zabudowy i licznych zabytków takich jak XVII-wieczne kamieniczki, katedry, świątynie, zamki i muzea. Złożę też wizytę w broderii - tradycyjnej pracowni hafciarskiej. Później będzie mnie czekał przejazd na półwysep Monte Brasil, gdzie wznosi się krater wulkanu, wyłaniający się z morza. Bez wątpienia będzie to widok wart uwiecznienia na fotografii! Po wizycie na półwyspie Monte Brasil pojadę do Biscoitos, miasta słynnego z krajobrazów z dominantą wiecznie zielonych winnic. Planuję też wybrać się do muzeum wina, gdzie może uda mi się dowiedzieć co nieco o metodach produkcji verdelho, słodkiego wina, które kiedyś eksportowano głównie na dwór rosyjski. I co jeszcze mnie czeka w tym dniu? Czas wolny przy naturalnych basenach wulkanicznych.
DZIEŃ ÓSMY:
Zależnie od
godziny wylotu: śniadanie, czas wolny, transfer na lotnisko i wylot do Polski.
KOSZTY:
* koszt wycieczki (przelot, zakwaterowanie, przejazdy autokarem na miejscu, posiłki dwa razy dziennie) – 5399 złotych
* koszt obowiązkowych opłat na miejscu (bilety wstępu i lokalni przewodnicy) – ok. 40 euro
* koszt wycieczki fakultatywnej (obserwacja wielorybów) – ok. 56 euro
* koszt wycieczki (przelot, zakwaterowanie, przejazdy autokarem na miejscu, posiłki dwa razy dziennie) – 5399 złotych
* koszt obowiązkowych opłat na miejscu (bilety wstępu i lokalni przewodnicy) – ok. 40 euro
* koszt wycieczki fakultatywnej (obserwacja wielorybów) – ok. 56 euro
Po
zsumowaniu na złotówki kwota całkowita to - 5811